Miłego czytania misie! x
Lucy's POV
-Kac morderca nie ma serca- usłyszałam za sobą rozbawiony głos Madison. Powstrzymałam się przed chęcią uderzenia jej.
-Nawet nic nie wypiłam- jęknęłam. W moim organizmie nie była ani grama, uhg czegokolwiek! A i tak wyglądam i czuję się jak za przeproszeniem gówno.
-Może jakbyś coś wypiła to byś wyglądała lepiej- stwierdziła stając obok mnie i otwierając swoją szafkę. Dzięki za pocieszenie Madison, prawdziwa z ciebie przyjaciółka.
-Co to za teoria?- mruknęłam i przymknęłam oczy opierając czoło o niebieską, żelazną szafkę.
-Wymyślona przed sekundą- parsknęła śmiechem. Szkoda, że mi nie było do śmiechu.
-Jak z Tomem?- zagadałam dalej stojąc przodem do szafki. Byłam cholernie zmęczona, a myśl o tym, że jeszcze 4 lekcje dobijała mnie zupełnie.
-Maks jest naprawdę miły, ale poszłam jednak z Harrym- zaśmiała się cicho zamykając swoją szafkę. Wow, zapytałam o Toma, skomplementowała Maksa, ale spotkała się z Harrym. Panie i panowie oto Madison Johnson!
-Harry?- uniosłam brew do góry i spojrzałam na przyjaciółkę. Madison jest niekiedy bardzo porywcza i szalona i w sumie to nieodpowiedzialna, chodź zawsze wychodzi jakimś dziwnym cudem dobrze z KAŻDEJ relacji z KAŻDYM chłopakiem. Boże. To i tak nie zmienia faktu, że się o nią martwię i nie podzielam jej zachowania.
-Lubię go- stwierdziła. Przeszłyśmy długim korytarzem całe pierwsze piętro i zatrzymałyśmy się dopiero na samym końcu pod klasą w której za minute odbędzie się matma. Oczywiście mój ulubiony przedmiot.
-A Maks i Tom?- zadałam kolejne pytanie opierając się plecami o zimną ścianę i wypuszczając powoli powietrze z płuc. Gdy Madison uchyliła ust by coś powiedzieć akurat zadzwonił dzwonek oznaczający koniec przerwy. Może to i dobrze.
-Hej Lucy!- usłyszałam entuzjastyczny znany mi już głos.
-Hej Emily- uśmiechnęłam się przyjaźnie do blondynki. Okazało się, że Emily jest pięć lat starsza ode mnie, przeprowadziła się aż z Europy do NYC dwa lata temu. Bardzo ją polubiłam. Oprowadziła mnie również po ośrodku i poznała mnie z niektórymi swoimi podopiecznymi.
Idą w znanym mi kierunku przypomniałam sobie o wczorajszej imprezie i o tym, że tam był Justin. Nie wiem jakim cudem udało mu się przyjść i w ogóle skąd zna Zayna. Emily mówiła wcześniej, że po jakimś okresie próbnym dają dwa dni wolne dla pacjentów, Justin na razie ich dostał...
-Hej- mruknęłam gdy mój wzrok spotkał się z ciemnymi tęczówkami Justina.
-Siema- rzucił i w tym samym momencie zdjął swoją koszulkę która po chwili wylądowała na łóżku. Wstrzymałam oddech.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej- zaśmiał się krótko po czym zsunął z siebie czarne dresy.
-Y-yy- jęknęłam nieśmiało i spuściłam wzrok.- c-co t-ty r-obi-sz?- wydusiłam z siebie i zerknęłam na chłopaka. Z trudem ominęłam jego perfekcyjnie wyrzeźbiony abs i te cholernie seksowne tatuaże. Seksowne tatuaże? Tak, seksowne tatuaże. Po chwili i tak niekontrolowanie z twarzy szatyna zjechałam wzrokiem na jego klatkę piersiową. To niemożliwe, że można być tak cholernie idealnym! Cichy jęk opuścił moje usta.
-To w sumie trochę pociągające- mruknął robiąc krok w moja stronę. Przełknęłam ślinę. Najprawdopodobniej najseksowniejszy facet jaki chodzi na tej planecie stoi przede mną w samych bokserkach! Lucy, jesteś pieprzoną szczęściarą. Która ma chłopaka. Skarciłam się w myślach.
-C-co?- znów jęknęłam. Usta Justina od razu uformowały się w tzw. "łobuzerski uśmiech".
-Stoisz przede mną z lekko rozchylonymi ustami i przeszywasz mnie wzrokiem- zaśmiał się ukazując swoje słodkie dołeczki. Cholera! Ogarnij się.
-Musimy iść- powiedziałam trochę bardziej pewniejszym głosem błądząc wzrokiem po podłodze.
-Właśnie zamierzałem wziąć prysznic- powiedział po chwili ciszy. Ta chwila wydawała się dla mnie wiecznością.
-Idź, poczekam- rzuciłam i udając obojętną wyminęłam szatyna i usiadłam na łóżku. Justin bez słowa zniknął za drzwiami- jak się wcześniej domyślałam łazienki.
-Gdzie idziemy?- zapytał kiedy wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się tym razem w przeciwnym kierunku do holu. Zignorowałam jego pytanie ponieważ sekundę po tym zatrzymaliśmy się pod białymi drzwiami.
-Pokój zabaw- rzucił śmiejąc się. Oh, czyżby ktoś tu oglądał "50 twarzy Grey'a"? Wywróciłam oczami.
-Nie- zaprzeczyłam i przekręciłam klucz w drzwiach. Jako pierwsza weszłam do pomieszczenia i zapaliłam światło włącznikiem który od razu znajdował się przy wejściu. Rozejrzałam się jeszcze po łososiowym pokoju układając sobie plan w głowie. Jako pierwsza postanowiłam się odezwać.
-Więc- zaczęłam podchodząc do dość wysokiego czarnego stojaka z wiszącym na nim białym, zwiniętym płótnie.- będziemy malować- powiedziałam rozwijając materiał który swobodnie opadł wzdłuż stojaka praktycznie stykając się z podłogą. Zerknęłam ukradkiem na szatyna. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, jego mina była komiczna.
-Kurwa, Lucy- rzucił i pokręcił głową cicho się śmiejąc- na ile ja ci lat wyglądam?- dokończył dalej się śmiejąc. Ignorując wiązankę przekleństw które mruczał pod nosem podeszłam do niskiego stoliczka i wzięłam w dłoń dwa pędzle. Wyciągnęłam rękę z przedmiotem w stronę Justina.
-Proszę- mruknęłam i potrząsnęłam dłonią zachęcając go do wzięcia ode mnie pędzla. Wywrócił oczami i ponownie mrucząc coś pod nosem chwycił w swoją dłoń rzecz i spojrzał na mnie lekko poirytowany. Ja jedynie posłałam mu znaczące spojrzenie i ponownie podeszłam do stolika odkręcając kilka kolorowych farb.
Justina dalej stał i najprawdopodobniej czekał aż powiem, że to żart.
-Chodzi o to- zaczęłam spokojnym głosem, po czym zacięłam się.- masz po prostu przelać na papier to co czujesz w tym momencie- dokończyłam przegryzając delikatnie dolną wargę. Posłał mi chłodne spojrzenie i nie mówiąc nic podszedł do mnie. Zamoczył pędzel w wysokim, białym, plastikowym kubeczku z wodą po czym chwycił w dłoń czarną farbę i podszedł z nią do wiszącego płótna. Uważnie przyglądałam się jak szatyn co chwile nabiera na pędzel warstwę czarnej substancji i coś pisze.
-Oh- zaczęłam po czym zaśmiałam się krótko.- kurwa?- zapytałam unosząc brwi do góry. Z rozbawieniem wpatrywałam się w czarny napis "kurwa". Wzruszył obojętnie ramionami i rzucił brudny pędzel i farbę na stolik brudząc przy tym szklany blat.
-Już- mruknął.- możemy iść?- rzucił wpatrując się w moje oczy. Dopiero teraz, kiedy musiałam podnieść delikatnie głowę by spojrzeć w jego tęczówki zdałam sobie sprawę jak niebezpiecznie blisko mnie się znajduje.
-Nie zależy ci?- zapytałam robiąc krok w tył przy tym uderzając biodrem o róg stolika. Praca w tym ośrodku przyniesie mi więcej ran i siniaków niż gdziekolwiek indziej.
-Na jakimś pieprzonym malowaniu?- zapytał retorycznie i prychnął robią kolejny krok w moim kierunku. Tym razem uderzyłam nogą o jedną z nóg drugiego stojaka.
-Jakoś nie- dokończył posyłając mi znudzone spojrzenie. Kolejny jego krok w przód powodował mój kolejny krok w tył, niestety moje plecy zdecydowanie za szybko zderzyły się ze ścianą.
-Nie rozumiem cię- szepnęłam. Mój wzrok błądził po twarzy chłopaka co jakiś czas zatrzymując się na idealnych ustach szatyna. Od początku, jak zobaczyłam Justina próbowałam wyczytać z jego wzrok jak najwięcej. Podobno oczy to odzwierciedlenie duszy- to mnie w Justinie najbardziej przerażało. Spojrzenie wyrażające kompletne nic.
-Po prostu powiedz- rzucił kompletnie ignorując moje wcześniejsze słowa i całkowicie zbijając mnie z tropu. Jego wzrok również zjechał na moje wargi które niekontrolowanie przegryzłam.
-Wiem co teraz chcesz zrobić- szepnął mi tuż przy uchu przegryzając jego płatek, ale tym razem ciągnąc go delikatnie i błądząc po jego zewnętrznej warstwie swoim językiem. Zaskomlałam. Jego dotyk, jego wszystko sprawiało, że chciało się więcej. Długo nie wytrzymam.
W moich myślach rozpoczęła się prawdziwa wojna pomiędzy pragnieniem, a rozsądkiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
I ten moment pod koniec z Jucy isnsksnslmsken ❤️ Co sądzicie o rozdziale? Mi się osobiście bardzo podoba, hahah. Następny rozdział pojawi się 20 i to będzie ostatni rozdział jak na lipiec i chyba całe wakacje. Wyjaśnię wszytko niebawem pod kolejnym postem. Much love i do następnego! xx
Cudowny ❤❤
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńWspaniay!
OdpowiedzUsuńWspaniały i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńJak to kolejny będzie ostatnim na wakacje? Ale ja nie przeżyję. I co ja mam dalej robić? Skoczę z krawężnika. Cudowny rozdział. Pocałował ją, prawda? Do następnego xx
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff !!! Pisz dalej :).
OdpowiedzUsuńO bozeeee czekam na następny *0*
OdpowiedzUsuńBoze fantastyczne!
OdpowiedzUsuń