poniedziałek, 27 lipca 2015

11. "True"

Mijał dzień za dniem. Wszystkie godziny przelatywały mi przed oczami, a ja bezradnie leżałam na łóżku ze wzrokiem wbitym w sufit. Pewnie się pytacie "Co teraz?", właśnie nie wiem. Nie wiem co teraz, jutro, pojutrze. Nie wiem kompletnie nic, a pusta we mnie niszczy mnie każde cholernego dnia. Po tym jak zobaczyłam Luka, wypłakałam się Madison i dowiedziałam się kilka ciekawych rzeczy o których nawet nie chcę wspominać. Odcięłam się, odcięłam się od każdego. Zaczynając od Madison, aż po Emily i ogólnie cały ośrodek. Skłamałam, że mam problemy rodzinne i tak minęły dwa beznadziejne tygodnie. Mama domyśliła się, że chodzi o Luka i nawet nie pytała o nic. Kilka razy weszła do mojego pokoju pytając się czy jest okey i czy czegoś potrzebuję. Nie było okey, a potrzebowałam tylko jednego. Justina. Tak- potrzebowałam dupka, gnojka, kutasa pozbawionego uczuć. Chłopaka który mnie uderzył i groził. Chłopaka którego dotyk sprawia, że zapomina się o tym pieprzonym świecie. Jestem rozdarta, sama nie wiem co mówię.

-Lucy, dawno cię tu nie było- posłałam blady uśmiech pani Scott którą spotkałam od razu kiedy przekroczyłam próg ośrodka.
-Tak- mruknęłam nieśmiało.- Wie pani czy jest Justin?- zapytałam i zerknęłam na kobietę.
-Jasne- zaśmiała się cicho. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to pytanie bylo dotalnie głupie. -muszę przyznać, że ostatnio go w ogóle nie poznaję. Stał się bardziej otwarty, ale może to tylko chwilowy stan. Myślę, że bardzo się do ciebie Lucy przyzwyczaił i przez pierwszy tydzień był strasznie agresywny, oczywiście pomijając fakt, że jest na głodzie. Myślę, że zaczął z tym walczyć- ciężko mi było uwierzyć w jej słowa. Tylko posłałam pani Scott przyjazny uśmiech i udałam w stronę pokoju Justina. Bez pukania weszłam do pomieszczenia i od razu mój wzrok napotkał ciemne tęczówki chłopaka.
-Hej- wydukałam i zrobiłam niepewny krok w przód. Justin wyglądał podobnie jak ostatni raz go widziałam, tylko tym razem siedział naprzeciwko drzwi od łazienki i opierał się plecami o łóżko. Spuścił wzrok z mojej osoby i zatopił głowę między nogami, a palce wplątał we włosy.
-Jak się czujesz?- zapytałam ciut pewniejszym głosem i podeszłam do siedzącego na ziemi szatyna.
-A jak się kurwa mogę czuć?- syknął nie podnosząc głowy. Mam wrażenie, że ta cała terapia nie pomoże.
-Możesz po prostu odpowiedzieć- mruknęłam i usiadłam na łóżko nie spuszczając wzroku z Justina.
-Czemu nie było się dwa tygodnie?- zapytał po chwili. Czułam jak próbuje opanować złość i jak spina swoje mięśnie. Przełknęłam ślinę.
-Miałam sporo na głowie- zaczęłam i wbiłam wzrok w swoje buty które teraz wydawały się bardzo interesujące.
-Nie mogłaś chociaż kurwa przyjść tu i powiedzieć, że się nie pojawisz przez pewien czas?!- krzyknął i zerwał się ze swojego miejsca. Wzdrygnęłam się na jego nagły ruch i ton głosu. Zapomniałam, że głód nie opuszczał jego organizmu.
-Moje życie to nie tylko praca tutaj!- warknęłam również wstając ze swojego miejsca. Czy on nie rozumie, że też mam własne sprawy? Że mam problemy i On w żadnym stopniu nie należy do mojego życia i nie powinno go obchodzić co ja robię. Fakt, przez moment należał do niego i po części może i należy, ale czuję, że długo nie wytrzymam, tutaj i z nim.
-Nie mów do mnie takim tonem- syknął i przyciągnął mnie do siebie, boleśnie wbijając palce w mój łokieć.
-A kim ty niby jesteś- powiedziałam bardziej opanowana. Moje serce biło jak szalone.
-Kimś dla kogo powinno się mieć szacunek- warknął i na siłę starał się złapać ze mną kontakt wzrokowy, ale za wszelką cenę próbowałam go uniknąć. Nie potrafiłam.
-Wiesz co Justin?- powiedziałam poważnym tonem i spojrzałam na niego.- koniec z tym- jego wyraz twarzy zmienił się razem z moimi słowami. Oh, czyżby chodź trochę moje słowa go ruszyły?
-Z czym?- zapytał i złączył swoje wargi w prostą linię.
-Wyżywaj się i szantażuj inne dziewczyny czy osoby które pojawią się tuż po moim odejściu, albo może nikt się nie pojawi?- prychnęłam i pokręciłam lekko głową na boki. Czułam, że to odpowiedni moment aby powiedzieć mu prawdę.
-O czym ty mówisz?- syknął i znów złapał mnie tym razem za nadgarstek. Wypuściłam powietrze ze świstem odganiając łzy które cisnęły mi się do oczu. Zauważyłam, że ostatnio częściej płaczę niż się uśmiecham. 
-Ja mam już tego dosyć, wyobraź sobie.- zaczęłam i uniosłam delikatnie głowę żeby spojrzeć na Justina który wyglądał na zagubionego.- tyle razy oferowałam ci pomoc, a ty za każdym razem ją odrzucałeś. Jeśli ja nie jestem w stanie ci pomóc to zrobi to ktoś inny, może jakiś psychiatra. Nie wiem, ale na pewno ja z tym kończę- powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu. Wzrok chłopaka błądził po mojej twarzy, jakby czegoś szukał. Ja przez ostatnie tygodnie szukałam w nim człowieczeństwa, ale niestety nie znalazłam ani grama.
-J-aa- wydusił z siebie po chwili która wydawała się być wiecznością. Po czym i tak zamknął usta i zwilżył wargi językiem. Udałam się w kierunku drzwi. 
-Tylko odpowiedz mi na jedno pytanie- powiedział zatrzymując mnie przy tym. Przymknęłam powieki i obróciłam się przodem do szatyna. Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na niego wyczekująco. Pomimo, że to wszystko mnie już wystarczająco zniszczyło, nie chciałam oderwać się od Justina, nie chciałam. Nie tak szybko. Sama nie wiesz czego chcesz. Racja, nie wiem. Zrobił kilka kroków w moim kierunku i stanął centralnie naprzeciwko mnie. Opuściłam ręce.  
-Co chcesz wiedzieć Justin?- spojrzałam w jego tęczówki które zrobiły się wyjątkowo jaśniejsze.  
-Dlaczego tak bardzo chciałaś mi pomóc?- zapytał unosząc brwi do góry. Prychnęłam cicho i wycofałam się idą ponownie w kierunku drzwi. Nie mogę mu odpowiedzieć na to pytanie, to by wszystko jeszcze bardziej skomplikowało. 
-Odpowiedz- syknął i w jednej chwili znalazł się przede mną napierając na moje ciało które zderzyło się ze ścianą, sama nie wiedząc nawet kiedy. 
-Puść mnie- mruknęłam i starałam się odepchnąć szatyna za klatkę piersiową, ale niestety był ode mnie silniejszy.
-Odpowiedz- powtórzył tym samym tonem głosu. Nie wiem dlaczego, ale po moim ciele przeszły ciarki kiedy ręce szatyna oplotły moją talię. Przestań tak reagować, za każdym razem kiedy cię dotknie! Łatwo powiedzieć.
-Proszę- dodał niemal błagającym głosem.
-Po co?- zapytałam z lekkim poirytowaniem. To było pewne, że nie wytrzymam jego bipolarności zbyt długo. To tak jakby ktoś cię kopną, ty byś na niego nakrzyczał i może i pobił, a potem jakby nigdy nic zaprosił na cholerna kawę! Justin tak jakby zachowywał się w ten sposób, ale bez kawy.
-Chcę po prostu wiedzieć - powiedział. Przez chwile poczułam jakby bardziej mu zależało na tej cholernej odpowiedzi niż na całej terapii. 
-Bo mi na tobie zależy, okey!?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za ten gówniany rozdział. 

Dużo komentarzy= next 

Much love i do następnego! xx

15 komentarzy:

  1. O nie nie nie. Ona nie moze odejść z ośrodka !! Cudo czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde ona nie.moze odejsc. Mysi mu pomic noo!!,super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde znów bd trzymać mnie w nie pewności.????? Super

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech ją pocałuje!! Tak :) i powie, że zrobi to dla niej. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu! <3 jejku cudowny czekam na nn;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona i tak zostanie w tym ośrodku i mu pomoże, wiem to! *-*

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały! Boże, uwielbiam to jbff, jest najlepsze!<3 Nie mogę się doczekać następnego! Kocham mocno <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, a nie gówniany:)) Do następnego! x

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział <3 kocham cię i to FF <3 :3 czekam na kolejny! x

    OdpowiedzUsuń
  11. 37 yr old Accounting Assistant IV Rycca Doppler, hailing from Leduc enjoys watching movies like Euphoria (Eyforiya) and LARPing. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a RX. Aby przeczytac, kliknij

    OdpowiedzUsuń
  12. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń