czwartek, 2 lipca 2015

2. "Cold tone"

-Pomoże mi kurwa w czym?- syknął.
-Justin- powiedziała Emily łagodnie podchodząc do niego.- uspokój się i usiądź- dokończyła. Szatyn jak gdyby nigdy nic podszedł do łóżka i usiadł. Poczułam jego palący wzrok na sobie.
-Więc- zaczęła blondynka.- jeszcze raz, to jest Lucy – wskazała ma mnie- jest u nas nową stażystką..- nie zdążyła dokończyć.
-Fajnie- mruknął.- zostawisz nas samych?- zapytał, a ja uniosłam lekko brwi i spojrzałam  zdziwiona na Em. Darling, bądź profesjonalistką. W swojej karierze spotkasz o wiele gorszych i straszniejszych ludzi. Racja, koniec z panikowaniem. 
-Ohh- powiedziała zakłopotana.- skoro Justin chcesz- przełknęłam ślinę.
-Proszę- usłyszałam i spojrzałam na blondynkę.- to twoja karta. Gdy będziesz chciała wyjść, po prostu przyłóż ją do tego czytnika.- podała mi kartę i wskazała na mały biały czytnik przy drzwiach.
-Dasz rade- powiedziała bezgłośnie patrząc na mnie i opuściła pomieszczenie. Boże, dopomóż. 
Zanim się zdążyłam obrócić, moje ciało zostało przyciśnięte do zimnej ściany. Syknęłam ponieważ mój nadgarstek chyba został zmiażdżony. 
Mój wzrok powędrował do góry i napotkał ciemne oczy Justina. Moje serce zaczęło bić w niemożliwie szybkim tempie. Chciałam krzyknąć, ale błyskawicznie dłoń szatyna znalazła się na mojej buzi. 
-Jeśli komukolwiek, cokolwiek powiesz o tym co tutaj robię- zaczął tak ostrym i chłodnym tonem, że nawet nie wiedziałam czy to jest możliwe.- rozumiesz? Nawet jedno malutkie słówko które opuści twoje zajebiste usta- przerwał i przybliż się do mnie bardziej, o ile było to możliwe. Jedną rękę położył na moim biodrze, a druga przy szyi. I co? Udusi mnie teraz jednoczenie macając? Wyobraziłam to sobie i poczułam lekkie podniecenie, również dlatego, że ręką zaczął sunąc w kierunku mojego tyłka. Lucy, co ty wygadujesz?
-Osobiście sprawię żeby twoja śmierć była bolesna i powolna- syknął przez zaciśnięte zęby i lekko ścisnął mój tyłek. Z ledwością powstrzymałam jęk, który aż błagając cisną mi się do ust. 
-Zrozumiałaś?- zapytał nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Pokiwałam lekko głową w przód. Złapałam z nim kontakt wzrokowy jednak on szybko go przerwał. Odsunął się ode mnie i najnormalniej w świecie podszedł do łóżka i na nim usiadł. Spojrzałam na niego, lekko przesunął się w bok i poklepał ręką miejsce obok siebie. Niepewnie na nie spojrzałam. 
Dobra, co mi szkodzi. 
-Więc- zaczęłam trochę się jąkając, szatyn przysunął się bliżej mnie gdy tylko zajęłam miejsce.- na początek musisz podpowiadać mi na kilka pytań.- zerknęłam na niego kątem oka. Pokiwał lekko głową. Schyliłam się do torebki i zaczęłam szukać kilku stronnego arkusza z pytaniami. Gdy znalazłam, wyjęłam jeszcze czarny długopis i przeczytałam w myślał pierwsze pytanie po czym powiedziałam na głos:
-Od ilu lat sięgasz po narkotyki/ dopalacze?- zapytałam. Sama byłam ciekawa jego odpowiedzi. 
-4 - odpowiedział chłodno i uważnie mi się przyglądał gdy zapisywałam obok pytania odpowiedź. 
-Uzależniony był namawiany do zażycia narkotyków/ dopalaczy czy robił to z własnej woli?- przeczytałam kolejne pytanie. 
-Z własnej- mruknął i chyba znudzony opadł plecami na miękką pościel. Było to dopiero drugie pytanie, a ankieta kończy się na 35. No cóż, bynajmniej poznam trochę Justina i jego historię z narkotykami. 
-Podczas bycia pod wpływem narkotyków, ucierpiała jakaś osoba z twojej rodziny bądź towarzystwa jakim się wtedy otaczałeś?- przeczytałam z lekką ciekawością i ekscytacją w głosie. Byłam cholernie ciekawa co odpowie. 
-Nie- odparł od razu, przekręciłam lekko głowę w bok i zobaczyłam jak leży, za poduszkę służyły mu dwie splecione dłonie. Wyglądał po prostu idealnie. Nie wiem ile wpatrywałam się w niego, ale od razu się ocknęłam gdy usłyszałam:
-Obczajasz mnie- stwierdził i zaśmiał się cicho.- i w dodatku się rumienisz- powiedział bez żadnych emocji. Przez całą naszą rozmowę, jego słowa, ogółem to jak odpowiadał obojętnie... czułam się jakbym rozmawiała z robotem, albo kimś kto nie ma serca, ale przecież każdy je ma.  

-Koniec- stwierdziłam i zamknęłam arkusz. Schowałam go do torby razem z długopisem. Wstałam z łóżka i po drodze do drzwi wyciągnęłam jeszcze kartę żeby otworzyć drzwi. 
Przyłożyłam ją do czytnika, klamka lekko zaskrzypiała, a po chwili drzwi się otworzyły. Obróciłam się i spojrzałam w stronę łóżka na którym jeszcze chwilę temu leżał szatyn. Nie było go. Drugie drzwi bodajże od łazienki były zamknięte. Nie zastanawiając się dłużej, opuściłam pokój. Zamknęłam drzwi i skręciłam w prawo, opuszczając tą część budynku. Weszłam do głównego holu i schodami na górę udałam się znaną już mi drogą do gabinetu dyrektorki tego całego ośrodka. Po drodze odtwarzałam sobie cały czas scenę jak Justin przyciskał mnie do ściany, jednocześnie ściskając mój tyłek. Znów fala ciepła ogarnęła moje podbrzusze, żołądek się lekko ścisną, a serce zaczęło bić szybciej. Muszę się ogarnąć, bo się jeszcze zakocham. Boże co ja wygaduję, mam przecież chłopaka!

8 komentarzy:

  1. Aaaaa cudowne! Zapomniałam, że ona ma chłopaka. Też chcę zostać tak przyciśnięta do ściany ;) Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! <3 czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera genialny rozdział do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cholera, świetny xx
    czekam na next
    bedziesz mnie informować na tt? @teenspiritxx
    zapraszam do mnie xx
    http://impetuouspl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Myślę, że będę stałym czytelnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem tylko o co chodziło Justinowi kiedy powiedziała (przyciskając ją do ściany) żeby nikomu nie mówiła co tutaj robi, chodzi o tę terapie, wstydzi się jej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie o to mu chodziło:) Wszystko będzie wyjaśniane po kolei w następnych rozdziałach :)

      Usuń