niedziela, 9 sierpnia 2015

15. "Murder"

Zapraszam wszystkich na ff z 5sos! Jest niesamowite i polecam każdemu przeczytać! 
                                                          Fanfiction

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


-Lucy!- usłyszałam krzyk z końca holu. Spojrzałam przed siebie i od razu dostrzegłam blondynkę idącą szybkim krokiem w moim kierunku.
-Hej, Em, co się stało?- zapytałam lekko poddenerwowana nie wiedząc tak naprawdę co się dzieje, a musi być to coś ważnego skoro musiałam natychmiast się tu pojawić.
-Jeden z naszych ochroniarzy- zaczęła drżącym głosem.
-Emily, spokojnie- pogładziłam ją delikatnie po ramieniu starając się dodać jej jakoś otuchy. Obawiałam się, że powie najgorsze.  
-Nie żyje- powiedziała i sama mogłam poczuć jak jej wszystkie mięśnie się spinają. Na słowa dziewczyny, moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
-J-jak to-o?- wydukałam po chwili z ogromnym szokiem wymalowanym na twarzy. Moje serce biło w niemożliwie szybkim tempie, a żołądek zaciskał się nieprzyjemnie za każdym razem kiedy odtwarzałam słowa Emily w myślach.
-Justin gdzieś zniknął, Lucy sama nie wiem co się dzieje- powiedziała zakłopotana blondynka i pociągnęła lekko nosem. To co w tym momencie czułam było nie do opisania. 
-Hej- zaczęłam.- Emily, spokojnie- powtórzyłam i przytuliłam dziewczynę.- poszukam Justina, j-ja, myślisz, że o-on mógłby..- ucięłam i przymknęłam momentalnie powieki. Nie, Justin nie zabiłby nikogo i to w dodatku na pewno nie w ośrodku. Boże. Odgoniłam łzy cisnące mi się do oczu. Muszę być silna.
-Nie wiem sama- mruknęła odsuwając się ode mnie. Ten dzień nawet się dobrze co nie zaczął, a już miałam serdecznie dość. 
-Byłby do tego zdolny?- zadałam kolejne pytanie które nasunęło mi się na myśl. Spojrzałam na Em która posłała mi znaczące spojrzenie. Nie, nie, nie. 
-Policja zaczęła go już szukać- powiedziała wypuszczając powietrze ze świstem. Rozejrzałam się po holu, faktycznie było tu spore zamieszanie którego nawet wcześniej nie zauważyłam. Pełno policjantów, lekarzy i zaciekawionych pacjentów jak i pracowników. Wstrzymałam gwałtownie oddech kiedy mój wzrok padł na dwóch lekarzy trzymających nosze na którym leżał duży, czarny worek. Mogłam się domyślić co, a raczej kto tam się znajduje. Teraz to nie powstrzymałam łez. Spłynęły po moich policzkach i opadły na mój dekolt, zatapiając się sekundę po tym w materiale koszulki. Pierwszy raz w życiu byłam nie oszukujmy się na miejscu zbrodni i widzę za przeproszeniem zwłoki. Nikomu tego nie życzę, naprawdę.
-Gdzie znaleziono ciało?- wydukałam obracając się ponownie przodem do blondynki która również wyglądała na przerażoną widząc to, co ja przed chwilą. Przez moje ciało przeszły te cholerne dreszcze, poczułam, że zaraz serce zaraz wyrwie mi się z piersi. Nagła fala łez zalała moje policzki spowodowane to wszystko było tym co usłyszałam. 
-W pokoju Justina.


-Nie wiem co mam zrobić- powiedziałam głosem pełnym zdenerwowania, odganiając łzy które od momentu kiedy opuściłam ośrodek cisnęły mi się do oczu, opadłam bezwładnie plecami na łóżko Madison.
-Mówiłam żebyś odpuściła- mruknęłam brunetka i zerknęła na mnie.
-Madison! Ktoś został zamordowany!- warknęłam na przyjaciółkę która zajęła miejsce na łóżko obok mnie, ale oparła się plecami o ścianę za za łóżkiem. 
-Każdy wie kto to zrobił- powiedziała po chwili, a jej wzrok nie przestawał skanować mojej twarzy. Również na nią spojrzałam, ale wzrokiem przesiąkniętym chłodem. 
-To nie Justin- fuknęłam i z powrotem wbiłam wzrok w biały sufit. Czemu każdy myśli, że to Justin!? Chyba nie był by na tyle głupi i nie zabijał by nikogo we własnym pokoju! 
-Lucy, nie jesteś tego pewna- zaczęła Madison, ale od razu jej przerwałam nie mając najmniejszego zamiaru słuchać tego co ma do powiedzenia brunetka. 
-Ty też nie jesteś, nikt nie jest pewny swoich słów i nie zna prawdy- powiedziałam starając się opanować drżący głos który za każdym razem pojawia się kiedy przypominam sobie to co widziałam w ośrodku i całkowicie roztrzęsioną Emily. Przecież ofiarą mordercy mógłby być każdy, nie oszukujmy się- nawet ja. 
-A kto ją zna- mruknęła tym samym odganiając ode mnie drastyczne myśli jakie pojawiły się w mojej głowie. 
-Tylko Justin- wyszeptałam i momentalnie, jak oparzona zerwałam się z łóżka.
-Lucy, co t-ty- zaczęła zdezorientowana Madison i również wstała. 
-Muszę go znaleźć- wypaliłam nagle, kompletnie ignorując wcześniejsze słowa brunetki.- jeśli złapie go policja nie będę miała możliwości z nim na spokojnie porozmawiać- dodałam szybko i rzuciłam Madison jej kurtkę którą sprawnie złapała w locie.
-Nie żeby coś, ale..- zatrzymałam się gwałtownie kiedy miałam już zamiar opuścić jej pokój  i spojrzałam na nią. 
-Hm?
-Myślisz, że uda ci się go znaleźć? To Nowy Jork! On może być wszędzie- fuknęła jakby miała do mnie o coś pretensje. 
-Dlatego musimy się pospieszyć- mruknęłam i opuściłam w pośpiechu pokój. 
-Musimy?- zapytała podczas kiedy ja ubierałam swoje czarne conversy.
-Tak, pomożesz mi, nie?- zawiązałam drugiego buta i wyprostowałam się łapiąc kontakt wzrokowy z Madi.
-Lucy, j-ja- zaczęła się jąkać. Wywróciłam oczami.- Nie pomogę mu- powiedziała w końcu i przegryzła swoją dolną wargę. Świetnie, czyli zostaję sama, tak?
-Masz pomóc mi, a nie jemu- mruknęłam z wyrzutem i pociągnęłam za klamkę.- wiesz co? Dzięki, poradzę sobie- powiedziałam chamsko kiedy nie usłyszałam ze strony brunetki żadnej odpowiedzi i wyszłam z domu specjalnie trzaskając drzwiami. Przystanęłam na chwilę na ganku wypuszczając powietrze ze świstem. Poczułam ostateczny cios prosto w serce kiedy zdołałam usłyszeć jak Madison zamyka drzwi na klucz. Po raz kolejny wywróciłam oczami i ruszyłam przed siebie, starając się całkowicie ignorować i zapomnieć jaką to mam świetną i pomocną przyjaciółkę i sama nie wiedząc tak naprawdę gdzie.

                                                              Justin's POV

-No to mamy problem- powiedział Ashton i wziął kolejnego łyka swojego piwa.
-Czy mógłbyś chodź na chwilę odłożyć te pierdolone piwo i się skupić!?- warknąłem przez zaciśnięte zęby. 
-Wyluzuj, Bieber- mruknął i oparł się plecami o kanapę. Wywróciłem oczami i zacisnąłem dłonie w pięści starając się pohamować wkurwienie jakie rosło z każdą sekundą.
-Kurwa, jak mam wyluzować?!- krzyknąłem nagle co spowodował echo jakie rozniosło się w sekundę po starym magazynie.- w moim pokoju kogoś zamordowano i każdy kurwa myśli, że ja to zrobiłem!- emocje jakie buzowały we mnie od momentu kiedy zobaczyłem martwego ochroniarza mogą wybuchnąć w każdej chwili, a nie chciałbym żeby ktoś teraz akurat ucierpiał. Na myśl od razu nasunęła mi się pewna osoba- Lucy. Ciekawe czy również myśli, że to ja. Prychnąłem w myślach od razu odganiając obraz brunetki jaki pojawił mi się przed oczami. Oczywiście od razu opuściłem ośrodek i niemal biegłem do tych debili żeby mi jakoś pomogli, ale na razie chleją i cały czas się z czegoś nabijają. Zaraz coś rozpierdolę i pierwsze co to twarz Ashtona. 
-Nie mamy czasu- usłyszałem głos Ryana i po chwili dołączył się do nas i zajął miejsce obok Ashtona.
-No co ty, Butler- syknąłem i próbując się jakoś wyżyć kopnąłem stary karton stojący przy fotelu z którego od razu wypadł stos woreczków z amfetaminą. Na myśl przyszło mi jedno- naćpać się i czekać na gliny które strzelam, że za jakieś 3 godziny powinny tu być. Sam mam pełną świadomość, że i tak skończę za kratkami tylko jak wyjdę z ośrodka. Kurwa, muszę trzymać się planu.  
-Justin!- usłyszałem nagle głośny pisk dobiegający z końca hali. Nie wiem dlaczego, na myśl przyszła mi momentalnie Lucy. Spoliczkowałem się w myślach. Przestań o niej myśleć do cholery. 
-Angie, nie teraz- mruknąłem i usiadłem na fotel wypuszczając powietrze ze świstem. 
-Rozumiem cię, jesteś wkurwiony i uwierz mi, ja również, ale nie musisz się wyżywać na moich dzieciach- powiedziała z grymasem i w jednej chwili, narkotyki znalazły się na swoim byłym miejscu tak jak karton. Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą powiedziała dziewczyna moich dzieciach? Pokręciłem głową z niedowierzaniem, pewnie jeszcze niedawno, siedziałbym tutaj i martwiłbym się o jedyną osobę która mnie obchodzi i o jej życie, co z nim właśnie robi i dlaczego tak wszystko musiało się potoczyć. Żałuję, tak cholernie żałuję, że zapoznałem Angie z Jamsem poniekąd, przez niego zaczęła ćpać i po prostu zostawiłem ją z nim i tym wszystkim.
-Angie- warknął Ashton w stronę dziewczyny jakby chciał żeby się opamiętała, a sam kurwa nie był lepszy. Podszedł do zardzewiałego dużego stolika i usiadł na jednym z krzeseł przy nim. 
-Irwin, co do chuja- powiedziałem gwałtownie i podszedłem do niego. To się właśnie nazwa przyjaciel, kiedy go potrzebujesz on po prostu jakby nigdy nic ma nagłą ochotę zaćpać się. 
-Zayn niedługo będzie- mruknął układając kilka prostych kresek kawałkiem kartki.
-I mnie powinno to obchodzić ponieważ...?- uniosłem brwi do góry i spojrzałem wyczekująco na Ashtona który był skupiony i jakby od tego zależało jego życie tworzył perfekcyjne linie.
-Powiedział, że...- Angie zaczęła, ale od razu przerwał jej Ryan szturchając ją. Szatynka posłała mu gniewne spojrzenie i wywróciła po chwili oczami. Naprawdę muszę jak najprędzej stąd wyjść bo nie wytrzymam kurwa z tymi idiotami. 
-Co?!- krzyknąłem w końcu. Szczerze? Jestem w chuj zmęczonymi tymi wszystkimi rzeczami, nimi wszystkimi, Lucy, ośrodkiem, życiem. Chyba pierwszy raz w życiu poczułem jak powoli się poddaję, ale nie mogę tego przecież pokazać. Nadal jestem dupkiem który nie ma za grama człowieczeństwa w sobie. Dużo poświęciłem żeby zyskać ten wizerunek więc nie zmarnuję tego. Wszyscy w tym pierdolonym pomieszczeniu muszą się ogarnąć.  
-Zayn powiedział, że nie chce cię tu widzieć- powiedział Ashton po chwili ciszy kiedy echo, mojego głosu ucichło. Spiąłem momentalnie wszystkie swoje mięśnie, a dłonie zacisnąłem w pięści, tak mocno, że aż poczułem paznokcie wbijające mi się w skórę. Kiedy już się chciałem odezwać, po magazynie kolejnym echem odbił się tym razem dźwięk klaskania. Odwróciłem się przodem do wejścia i zobaczyłem najwidoczniej rozbawionego Zayna. 
-Przyjaciele- wyszydził i zbliżył się do mnie.- No, Bieber, nieźle sobie nagrabiłeś.- trzymajcie mnie, bo zaraz rozpierdolę mu tą mordę. Jakim on kurwa teraz prawem wydaje polecenia?!
-Masz kurwa jakiś problem?- splunąłem i również zrobiłem kilka kroków w przód jeszcze bardziej zbliżając się do tego skurwysyna. 
-Ja?- prychnął.- nie, nie mam, ale za to ty masz. Kilka i z tego co wiem, kilka poważnych- zaśmiał się. Mój wzrok przykuło kilka zaschniętych plam krwi na jego koszulce. 
-Ty skurwysynu!- krzyknąłem i szybko znalazłem się obok tego frajera. Moje ręce migiem znalazły się na jego kurtce i uniosły go góry. Frajer. 
-Justin, przestań- Angie dotknęłam mojego ramienia, ale ja jedynie warknąłem w jej stronę na co szybko zabrała swoją dłoń. Usłyszałem głośny śmiech ze strony Zayna.  
-Spostrzegawczy jesteś- powiedział z uśmieszkiem. Miałem ogromną ochotę mu przypierdolić i to tak porządnie, ale jak jest zdolny do morderstwa w moim imieniu, to jest również zdolny do zgłoszenia pobicia, a jak zapewne wiecie, nie marzą mi się większe problemy. 
-I co? Co z tego teraz masz?- zapytałem ze wzrokiem przesiąkniętym nienawiścią i rzuciłem w jednym momencie ciało tego skurwysyna na ziemię. Z jego strony mogłem usłyszeć kilka przekleństw, ale szybko się pozbierał i stanął naprzeciwko mnie jakby ignorując to co przed chwilą zrobiłem. 
-Widok ciebie za kratami. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jaki długi rozdział :oo

Mam nadzieję, że was zaskoczyłam! Haha, myślę, że rozdział wam się spodobał, bo mi osobiście się podoba i wyszedł tak jaki miał wyjść.

P.S. DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10 TYŚ WYŚWIETLEŃ I 156 KOMENTARZY! JESTEŚCIE NIESAMOWICI!
MUCH LOVE xx
Do następnego misie! <3

                        Przeczytałeś?- Skomentuj, z chęcią poznam twoją opinię o rozdziale :)
                                                     

8 komentarzy:

  1. Rozdzial mi sie podoba ale za malo naszej Jucy

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    Jeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
    kochanie, zapraszam na #365daysff http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/ zostaw nawet negatywny ślad♥

    OdpowiedzUsuń
  3. krotki troche ale i tak luv

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow nie spodziewałam się czegoś takiego ;o rozdział cudowny i czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze nie oskarza Justina i nie pojdzie do wiezienia! :/ Dobrze ze przynajmniej Lucy mu wierzy ^^ Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. O faaken! :o Czy w tym ośrodku nie ma kamer? Zayn nie mógł tak o z dupy wejść sobie do budynku no.. chyba! Mam nadzieję ze Justin się jakoś obroni a Lucy mu w tym pomoże :D

    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń