sobota, 2 stycznia 2016

25. "I can't believe"

Kiedy głos kobiety dotarł do moich uszu zastygłam momentalnie w miejscu. W miejscu, w którym kompletnie nie powinna teraz być. W ogóle nie powinnam być. Lucy, kogo ty oszukujesz... 
Przymknęłam powieki czując, że zaraz się obudzę u siebie w pokoju, w najwygodniejszym łóżku na świecie, a to okaże się tylko złym snem. 

Obudź się, obudź się, obudź się!

Uchyliłam powoli powieki i podniosłam się z łóżka. W pokoju panowała kompletna ciemność która nie pozwalała mi dojrzeć zupełnie nic. Serce podeszło mi do gardła kiedy poczułam jak ktoś chwyta mnie za bark.
-Lucy- zachrypnięty głos odbił się echem w mojej głowie co spowodowało gęsią skórkę. Kiedy moje oczy dostosowały się do ciemności panującej w pomieszczeniu, rozejrzałam się dookoła i odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że jestem w dobrze znanym mi miejscu.
-Co się stało?- zapytałam również z lekką chrypą i nie wiedząc dlaczego bo przecież jest już pewnie późno, a ja powinnam być już dawno w domu położyłam się z powrotem obok szatyna.
-Zasnęłaś- zaśmiał się i tym razem to on podniósł się z miejsca. Pokręciłam lekko głową spoglądając na zaspanego chłopaka.
-Serio?- również się zaśmiałam nie spuszczając z niego wzroku. Pomimo, że pokoju nie oświetlało nic innego jak lampy z zewnątrz, mogłam dostrzec jego rozczochrane na wszystkie strony włosy. Nie wiem dlaczego ale poczułam dziwne ukłucie w sercu. Justin również przeniósł na mnie swój wzrok i między nami nastała cisza.
-Mam przejebane- stwierdziłam.- powinnam być już dawno w domu-dodałam przecierając ręką twarz.
-To wolę ci nie mówić która jest godzina- parsknął śmiechem szatyn i po chwili leżał tuż obok mnie.
Jak można być taką idiotką i ta po prostu sobie zasnąć, wiedząc, że ma się dużo spraw do załatwienia? Między innymi sprawy dotyczące szkoły. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio dostałam jakąś pozytywną ocenę! Najwidoczniej można być aż taką idiotką...
-Trzeba było mnie obudzić- mruknęłam trochę niezadowolona.
-Ty mogłaś mnie obudzić jak przyszłaś, a nie kłaść się obok mnie- odpowiedział przybliżając się lekko do mnie. Zagryzłam nerwowo wargę.- chociaż- zaczął znów się do mnie przysuwając.- mi było bardzo wygodnie i przyjemnie- dokończył po czym wybuchł śmiechem. Wywróciłam oczami. Widzę, że dobry humor mu dopisuje.
-Czyli to mi się śniło- wypaliłam cicho sama do siebie przypominając sobie mój sen. Moje serce wróciło do normalnego bicia i już nie byłam taka zestresowana. To był tylko sen. To był tylko sen, Lucy. 
-Co robisz?- zapytałam kiedy poczułam dłoń Justina jeżdżąca po mojej zgiętej nodze. Na moje słowa szatyn momentalnie zdjął rękę z mojego ciała i wstał. Zmrużyłam brwi na jego nagły ruch i podniosłam się do pozycji siedzącej spoglądając na niego.
-Jesteś może głodna?


                                                  Justin's POV

-Nadal nie jestem pewna czy to dobry pomysł- mruknęła brunetka krzyżując ręce na piersi. Wywróciłem oczami już całkiem poirytowany. Czego ona się boi? Idziemy jak prawie normalni ludzie do knajpki coś zjeść, a ona wielce przeżywa.
-Lucy- warknął zatrzymując się nagle na środku chodnika. Zbliżyłem się do dziewczyny i zsunąłem jej kaptur z głowy.
-Co?- mruknęła spoglądając na mnie tymi swoimi przepięknymi oczami. Bieber co ty pierdolisz? Chciałem szybko odwołać to co powiedziałem ale jakby się tak zastanowić to prawda. Lucy ma naprawdę piękne oczy, ogólnie całą jest piękna, mogę nawet powiedzieć, że jest idealna. No i pewnie się teraz zdziwiliście bo bynajmniej ja nigdy nie pomyślałbym, że zwykła dziewczyna może coś we mnie poruszyć. Najwidoczniej nie jest taka zwykła... 
-Justin- głos brunetki przywrócił mnie na ziemie, a ja momentalnie zsunąłem swoją dłoń która nie wiedząc dlaczego znalazła się na jej policzku. Przez 5 lat żyłem tak naprawdę nie żyjąc. Kurwa, popieprzone nie? Ale o tym kiedy indziej.
-To tutaj- powiedziałem i obróciłem się przodem do budynku. Podszedłem bliżej do szarych, żelaznych drzwi i pociągnąłem za klamkę. Lucy zrobiła kilka niepewnych kroków w przód i weszła do środka, a ja tuż za nią. Kilka kolorowych świateł odbijało się na ścianach w głębi korytarza. Głośna muzyka dotarła do moich uszu, a na moje usta od razu wkradł się uśmieszek. Ile tutaj się działo...
-Tędy- mruknąłem i pociągnąłem Lucy za rękaw mojej bluzy która praktycznie na niej wisiała, ale muszę przyznać, że wyglądała w niej cholernie dobrze. Otworzyłem kolejne drzwi i przekroczyłem próg ciągnąc za sobą brunetkę. 
-Wow- wydukała rozglądając się dookoła. Byliśmy już w mojej ulubionej knajpie. Zawsze przychodziliśmy tu z kumplami odkąd pamiętam. Szkoda, że wylądowałem w tym pieprzonym ośrodku, a oni zaczęli wydawać swoje ostatnie pieniądze na narkotyki. Wszystko na co ciężko pracowaliśmy, rozpieprzyło się w przeciągu nawet nie roku. Mogę stwierdzić, że wyszedłem na tym najlepiej. Mam gdzie wrócić jak wyjdę z ośrodka i to na pewno nie stary magazyn gdzie skończył m.in. Ryan.
-Justin!- piskliwy głos dotarł do moich uszu, a ja od razu wiedziałem do kogo należy. Drobna blondynka podbiegła do mnie i od razu się we mnie wtuliła. Nie widziałem Kate odkąd wylądowałem w ośrodku, więc trochę minęło.
-Wypuścili cię już? Jak się trzymasz?...- zaczęła zadawać dużo pytań na raz. Zacząłem się śmiać i odsunąłem od siebie dziewczynę.
-Hej, Kate spokojnie- parsknąłem śmiechem spoglądając na nią,a potem na Lucy która stała obok mnie lekko zakłopotana.
-To jest Lucy- wskazałem na brunetkę.- a to Kate, moja młodsza siostra.
-Miło mi cię poznać- powiedziała blondynka z uśmiechem na twarzy i wystawiła rękę w kierunku Lucy.
-Mi również- odparła i posłała dziewczynie przyjazny uśmiech.
-Dobra więc, 2 duże porcje tego co zawsze, bo zaraz umrzemy z głodu- zaśmiałem się i zająłem stolik w rogu sali.
-Już się robi!- krzyknęła uradowana i skierowała się w kierunku kuchni.
Lucy zajęła miejsce naprzeciwko mnie i naciągnęła rękawy bluzy na dłonie.
-Co jest?- zagadałem nie odrywając od niej wzroku.
-Nic- zaśmiała się.- nie wiedziałam, że masz siostrę.
-Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz- odpowiedziałem posyłając brunetce chytry uśmieszek na co wywróciła oczami.

-To było najlepsze jedzenie jakie kiedykolwiek jadłam!- powiedziała podekscytowana od razu jak opuściliśmy budynek.
-Będziemy tu przychodzić częściej- wypaliłem i ugryzłem się niemalże od razu w język.
-Justin?- zapytała i nagle zatrzymała się w miejscu. Obróciłem się przodem do dziewczyny i zmrużyłem lekko brwi.
-Wiem, że nie powinna pytać i na pewno nie teraz, ani tutaj, ale nie mogę dłużej wytrzymać- mruknęła spuszczając głowę.
-Pytaj- powiedziałem lekko zaciekawiony i zbliżyłem się do niej. 
-Kto tak naprawdę zabił ochroniarza?- moje ciało zesztywniało na samą myśl o tamtej sytuacji i nie, nie mam na myśli widoku martwego człowieka u mnie w pokoju, chodzi o coś zupełnie innego.



-Przyjaciele- wyszydził i zbliżył się do mnie.- No, Bieber, nieźle sobie nagrabiłeś.- trzymajcie mnie, bo zaraz rozpierdolę mu tą mordę. Jakim on kurwa teraz prawem wydaje polecenia?!
-Masz kurwa jakiś problem?- splunąłem i również zrobiłem kilka kroków w przód jeszcze bardziej zbliżając się do tego skurwysyna. 
-Ja?- prychnął.- nie, nie mam, ale za to ty masz. Kilka i z tego co wiem, kilka poważnych- zaśmiał się. Mój wzrok przykuło kilka zaschniętych plam krwi na jego koszulce. 
-Ty skurwysynu!- krzyknąłem i szybko znalazłem się obok tego frajera. Moje ręce migiem znalazły się na jego kurtce i uniosły go góry. Frajer. 

-Proszę, powiedz mi Justin- powiedziała Lucy drżącym głosem. Wypuściłem powietrze z ust i zacisnąłem dłonie w pięść. Na samą myśl o tym skurwysynie mam ochotę rozjebać wszystko dookoła. 
-Nie jestem pewien.- mruknąłem jeszcze bardziej zaciskając dłonie. 
-Jesteś uniewinniony, racja?- zapytała podnosząc na mnie wzrok.- policja musi znaleźć prawdziwego mordercę- zagryzła wargę cały czas się we mnie wpatrując. 
-Na pewno chcesz wiedzieć?- musiałem być pewny, bo doskonale wiem, że to co za moment usłyszy zaszokuje ją bardziej niż cokolwiek innego. Nie wspominając, że bliższe jej osoby mając z tym człowiekiem kontakt, na przykład jej przyjaciółka Madison. 
-Proszę.- nabrałem powietrze do płuc po czym je powoli wypuściłem. 
-Zayn Walker. - na moje słowa Lucy od razu pobladła na twarzy i mogłem dostrzec ogromny strach w jej oczach. Przyłożyła dłoń do ust i pokręciła głową pewnie nie dowierzając.
-To niemożliwe. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nawet nie wiecie jak mi jest głupio... Przepraszam...
Jestem jakaś niepoważna za to co teraz napisze, ale liczę, że mnie rozumiecie i skomentujecie...

Much love i do następnego xx

14 komentarzy:

  1. Super rozdział do następnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://najlepszeff.blogspot.com/2016/01/czesc.html?m=1
      Mam nadzieję że zajrzyjsz

      Usuń
  2. Nie pamiętam kim jest Zayn... Chyba musze się troche cofnąć w rozdziałach. A co do tego wpisu, to bardzo mi się podoba ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zayn to przyjaciel Luka, hahah :) Cieszę się, że rozdział ci się podoba <3

      Usuń
    2. Dziękuję za wyjaśnienie haha :) Ja tez się cieszę 😘

      Usuń
  3. Supi rozdzial ;) bardzo sie ucieszylam jqk go zobaczylam . Ale mam pytanko to Justin jest w koncu uniewinniony czy nie ? Bo sie troche pomieszalam :/ no,nic zycze weny i czekam na nastepny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownyy oby Lucy uwierzyła Justinowi ;) Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wowo to sie porobiło └(^o^)┘

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, dodano (już kiedyś) post z twoim blogiem na Ocenialnie JBFF < http://fanfictions-for-you01.blogspot.com/2015/10/druggie.html >. Mogłabym prosić o udostępnienie buttonu tej Ocenilnii? Wiesz, reklama dźwignią handlu. Button znajduję się po prawej stronie, pod obserwatorami, z góry dziękuję. :)
    .
    .
    .
    Twój blog został także nominowany do głosowania na blog grudnia na Ocenialnii Jbff. Jeżeli wygra będzie nominowany do głosowania na blog roku 2015. Więc zapraszam do głosowania: http://fanfictions-for-you01.blogspot.com/2016/01/gosowanie-na-blog-grudnia-2015.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski ❤ Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że we wtorek albo w środę. Postaram się jak najszybciej dodać x

      Usuń
  8. Genialny rodział *-* Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń