niedziela, 13 września 2015

21. " Watchman"

-Jestem mega podekscytowana- stwierdziła Madison kiedy tylko samochód zatrzymał się pod jak już kiedyś wspominałam ogromnym domem Zayna. Moje serce biło jak szalone przez całą drogę i nie mogąc się pohamować ciągle uderzałam paznokciami o swoje odkryte kolano.
-Wiecie, że mam was na oku- rzucił Danny- starszy o cztery lata brat Madison.
-Powtarzasz się- skarciła go brunetka i odpięła swój pas bezpieczeństwa po czym wysiadła z wozu mocno trzaskając drzwiczkami. Odkąd pamiętam Madi i Danny kłócili się codziennie i w sumie nic się do tej pory nie zmieniło. Mogłam dostrzec w przednim lusterku jak brunet wywraca oczami.
-Co jej?- odezwał się po chwili chłopak odwracając głowę w moja stronę.
-Myślę, że ma to coś wspólnego z Zaynem- powiedziałam trochę niepewnie zerkając na niego. Mogę wam przysiąc, że do pewnego momentu myślałam, że to Danny pieprzony bóg seksu jak i starszy brat mojej najlepszej przyjaciółki Brown jest najprzystojniejszym mężczyzną jakiegokolwiek świat widział, ale zmieniłam zdanie poznając Justina..tak poza tym nie widziałam Justina już trzeci dzień. Po tej całej aferze rodzice kazali mi zmienić podopiecznego, albo sami załatwią to z panią Scott,czego oczywiście bym nigdy w życiu nie chciała. 
-Kręci z nim?- warknął przez co się lekko wzdrygnęłam. Najwidoczniej moje słowa musiały go wkurzyć.
-Nie wiem, ostatnio ciężko normalnie porozmawiać z Madison, więc myślę, że...- nie zdążyłam dokończyć ponieważ nagle do moich uszu dotarło głośne pukanie w szybę. Wzdrygnęłam się lekko na co Danny cicho się zaśmiał. Spojrzała w jednym momencie na stojącą za szybę poddenerwowaną brunetkę.
-Lepiej już chodźmy- mruknęłam odpinając pas i wysiadłam z samochodu.


                                                    W tym samym czasie          

                                                           Justin's POV

Zaciągnąłem się mocno papierosem pozwalając dymowi dotrzeć do moich płuc, po czym wypuściłem go powoli wbijając wzrok w zbliżającą się do mnie postać.
-Jak się trzymasz?- rzucił Ryan kiedy tylko nasze spojrzenia się spotkały. Wzruszyłem obojętnie ramionami i ponownie się zaciągnąłem tym razem przenosząc wzrok na ziemię.
-W czym mam ci pomóc drogi przyjacielu?- zapytał po dłużej chwili w końcu przechodząc do rzeczy. Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem i uniosłem głowę spoglądając na przyjaciela.
-Więc u Zayna teraz odbywa się impreza- urwałem czekając na reakcje Ryana. Skinął lekko głową i kontynuowałem całkowicie pewien, że Ryan nie odmówi mi pomocy.
-Musisz tam się pojawić- dokończyłem. Pewnie dziwicie się dlaczego proszę mojego przyjaciela o takie coś, cóż.. odpowiedź jest prosta. Musi mieć oko na Lucy.
-Czekaj- zaśmiał się cicho.- po jaką cholerę mam tam iść?- wyrzuciłem spalonego papierosa i zerknąłem na chłopaka.
-To ważne- syknąłem co spowodowało, że Ryan w jednej chwili spoważniał.
-Pamiętasz może jak opowiadałem ci kto zaszczyca mnie swoją obecnością codziennie w ośrodku?- zadałem pytanie, ale nie czekając na odpowiedź ze strony przyjaciela mówiłem dalej.
-Lucy Darling- dokończyłem.
-I co dalej?- rzucił niepewnie spoglądając na mnie.
-Musisz mieć na nią oko.


                                                           Lucy's POV

Siedziałam sama na dużej skórzanej kanapie z czerwonym kubkiem w ręku. Wyglądało to pewnie komicznie chodź mam nadzieję, że nikt nie zwracał na mnie uwagi. Moja kochana przyjaciółka Madison kiedy tylko przekroczyłyśmy próg domu wypiła pośpiesznie piwo i poszła tańczyć na nie szczęście z Zaynem. Co jakiś czas mój wzrok wyszukiwał w tłumie Danniego który jak nie kłamał miał nas cały czas na oku, tzn. tylko w sumie Madison, bo jak zobaczył co robię uśmiechnął się do mnie i pokazał kciuk w górę. Możecie mnie uznać za wariatkę lub psychicznie chorą, ale pomimo tego, że wszyscy na około świetnie się bawili i nie zwracali na nic uwagi, czułam, że ktoś mi się od dłuższego czasu przygląda. Nagle poczułam jak miejsce obok mnie opada. Moje serce zabiło milion razy szybciej, a mój uścisk na kubeczku nieprzyjemnie się zacisnął.
-Spokojnie, oddychaj- usłyszałam z jego strony po czym odłożyłam mojego drinka którego i tak nie piłam na stolik przede mną. Kiedy oparłam się plecami jak wcześniej o kanapę skierowałam wzrok w kierunku mojego nowego towarzysza.
-Jestem Lucy- wypaliłam przyglądając się chłopakowi. Chyba mam Top 3 najprzystojniejszych chłopaków na świecie. Boże Lucy, jak to dziecinnie brzmi. Kiedy niebieskie tęczówki chłopaka spotkały się z moimi poczułam jak momentalnie robi mi się gorąco.
-John- uśmiechnął się co spowodowało słodkie dziureczki po obu stronach w policzkach. Zaraz zemdleję. 
-Co tak piękna dziewczyna jak ty robi sama na imprezie- powiedział ze śmiechem nie spuszczając ze mnie wzroku, po czym mój już dawno błądził po każdym w tym salonie. Nagle moje spojrzenie padło na chłopaka który stał w samym rogu pomieszczenia i dziwnie mam się przyglądał. Na mojej skórze pojawiła się w mgnieniu oka gęsia skórka, a żołądek nieprzyjemnie się zacisnął. Tak szybko jak nasze oczy się spotkały, tak szybko chłopak zniknął. Przełknęłam głośno ślinę.
-Wszystko okey?- zapytał John kładąc tym samym swoją dłoń na moim kolanie. Gęsią skórkę zastąpiły przyjemnie dreszcze, a serce wróciło do normalnego bicia. Chyba muszę się upić. 
-Jasne!- krzyknęłam entuzjastycznie starając się wyrzucić z mojej głowy tą dziwną i przerażającą sytuację.- idziemy zatańczyć?

Odkąd poznałam Johna na imprezie bawiłam się lepiej niż to sobie mogłam wyobrazić. W mojej głowie nie było nic innego jak jego przepiękne błękitne tęczówki i cudowny uśmiech za który można zabić. Obawiałam się trochę ponieważ ani sekundy nie pomyślałam o Justinie. Nie widziałam go dłuższy czas i czuję się naprawdę dziwnie. 
-Nie jestem tu sama!- krzyknęłam do czarnowłosego nawiązując do jego wcześniejszych słów. Nie czekając na odpowiedź mówiłam dalej.
-Gdzieś tutaj tańczy moja przyjaciółka z organizatorem imprezy- parsknęłam śmiechem na moje słowa nawet nie wiedząc czemu. Alkohol robi swoje. Przez co już nawet podarowałam sobie poprawianie mojej "sukienki".
-Naprawdę?- zapytał przyciągając mnie gwałtownie do siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Tak, ale to nie koniec!- pisnęłam samoistnie kiedy moje stopy oderwały się niespodziewanie od podłogi. Mocno wtuliłam się w klatkę piersiową Johna, a nogi szczelnie owinęła wokół jego bioder. Dłonie chłopaka wylądowały na moich całkowicie odkrytych pośladkach po czym z trudem wydostaliśmy się z tłumu którego było jeszcze więcej niż dwie godziny temu. Chłopak ostrożnie opadł na nasze wcześniejsze miejsce które o dziwo było wolne, a ja poprawiłam szybko materiał który przez ten moment wylądował na moich plecach. 
-A więc z kim jeszcze tu jesteście?- zapytał przybliżając swoją twarz do mojej szyi. Cicho jęknęłam przechylając głowę w bok dając chłopakowi lepszy do niej dostęp.


-Juuustin- dość głośny jęk opuścił moje gardło kiedy poczułam ciepłe wargi szatyna na swojej szyi.
-Hm?- mruknął nie przestając ssać, przegryzać mojej skóry. Momentalnie przymknęłam powieki, a głowę przechyliłam w prawo, dając chłopakowi lepszy do niej dostęp. Jego ręce znalazły się na moich biodrach i uniosły gwałtownie do góry. Szybko oplotłam nogi wokół talii Justina, a moje plecy zderzyły się ze ścianą. Na samą myśl co zaraz może się wydarzyć, zacisnęłam mocniej nogi i sama niekontrolowanie otarłam się o krocze szatyna.


Te wspomnienia w jednej chwili uderzyły o moją głowę, a ja jak oparzona odsunęłam się od Johna. Zmrużył lekko oczy przyglądając mi się niezrozumiale. 
-Z jej starszym bratem który pewnie teraz zabija nas wzrokiem- mruknęłam wymuszając lekki uśmiech. 
-Rozumiem- zaśmiał się krótko.- i chyba nawet go widzę- dodał, a jego wzrok powędrował w kierunku Danniego. Również się obróciłam i spojrzałam tam gdzie utkwił wzrok Johna. Moje ciało zesztywniało, a w głowie miałam miliony różnych myśli i przerażających sytuacji. Nawet nie wiecie jak cholernie bym chciała, żeby to był Danny.
-To nie on- szepnęłam z przerażeniem obracając się jak najszybciej do chłopaka.
-Nie znasz go?- zapytał lekko poddenerwowanym głosem ponownie patrząc przed siebie. Zdołałam tylko przecząco pokręcić głową. W jednej chwili chłopak zdjął mnie ze swoich kolan i wstał z kanapy. Kiedy tylko uchyliłam usta żeby coś powiedzieć, John mnie wyprzedził.
-Nie ruszaj się stąd, zaraz przyjdę- rzucił i jak najszybciej ruszył w kierunku nieznajomego.


~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej misie! Rozdziału nie było tak długo ponieważ jak wiecie zaczęła się szkoła i nauka (u mnie jest naprawdę masakra chodź dopiero rok szkolny się zaczął). Mam nadzieję, że tym rozdziałem was nie zawiodłam czy coś w tym stylu...
Iż zaczęła się szkoła, a ja nie mam najmniejszego zamiaru zawieszać bloga czy znikać na bóg wie ile bez słowa....

Rozdziały będą pojawiały się albo w każdą sobotę bądź w czwartki (oczywiście wszystko zależy od moich możliwości). 

UWAGA! 

                             JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ = PROSZĘ SKOMENTUJ! 

Wiem, że nie każdemu się chce ciągle komentować etc., ale teraz, chodź raz zostaw po sobie jakiś ślad. Cholernie mnie to motywuje, bo wiem, że mam dla kogo pisać! 

Much love i do następnego! xx

11 komentarzy:

  1. O cholera to pewnie Ryan!!! Bd źle super i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! ciekawe co się teraz stanie o.O

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co wydarzy się dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa kocham jest świetny. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rodział ^-^ Jestem już ciekawa co wydarzy się dalej :D Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to! *,*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku przeczytałam cale opowiadanie i jestem mega zaskoczona 😊 masz ogromny talent dziewczyno :* pokochałam go mega mocno jejku , jest zajebisty xd jeden z najlepszych jakie w życiu czytałam. Z niecierpliwością czekam na kolejny proszę nie wytrzymam dłużej

    OdpowiedzUsuń